i figury błonnika. Jednak w sytuacji podbramkowej, gdy nie mam możliwości upieczenia chleba żytniego, wolę własnoręcznie upieczony chleb pszenny na zakwasie od tego dostępnego w sklepach nadmuchanego i wypełnionego zakwaszaczami oraz ulepszaczami.
Ostatnio nie miałam możliwości zakupu mąki żytniej. Problemy z dostępnością tej mąki trwały około dwóch tygodni i nie myślcie, że przez ten czas jadłam sklepowy chleb;)
Postanowiłam poeksperymentować z moim zakwasem żytnim. Obudziłam go zwykłą mąką pszenną: do 2 łyżek zakwasu żytniego wyciągniętego z lodówki dolałam letniej wody i dosypałam zwykłą mąkę pszenną. Następnie przy użyciu nowego zakwasu upiekłam chleby.
Eksperyment zakończył się powodzeniem. Chleby ładnie wyrosły ( ale trwało to znacznie dłużej niż w przypadku wyrastania chleba na zakwasie żytnim) i były bardzo smaczne.
Teraz mam w lodówce dwa zakwasy: żytni i pszenny (a właściwie to na razie chyba pszenno-żytni, ale wraz z kolejnymi dokarmieniami stanie się już bardziej pszenny).
- 20 dag mąki pszennej pełnoziarnistej
- 80 dag zwykłej mąki pszennej jasnej, typ 550
- 1 szklanka zakwasu żytniego obudzonego mąką pszenną (szczegóły na początku posta)
- 2 płaskie łyżki soli morskiej
- 2 płaskie łyżki cukru trzcinowego
- ok. 2 szklanki letniej wody
- otręby pszenne lub żytnie
W dużej misce mieszamy ze sobą mąki, zakwas, sól oraz cukier. Stopniowo dolewamy wodę (ciasto ma być gęste) i wyrabiamy ciasto rękoma przez ok.5 minut. Wyrobione ciasto odstawiamy w szklanej misce na 2 godziny.
Następnie przekładamy ciasto do dwóch keksówek wyłożonych papierem do pieczenia i posypanych otrębami.
Keksówki odstawiamy w ciepłe miejsce, do czasu wyrośnięcia chlebów.
Gdy chleby wyrosną- u mnie trwało to około 20-22 godziny, wkładamy je do piekarnika i pieczemy przez około 1 godzinę.
Po upieczeniu odwracamy keksówki do góry dnem, wyciągamy chleby i delikatnie odklejamy od nich papier do pieczenia. Pozostawiamy chleby do ostygnięcia.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz