Jest już co prawda po Wigilii Świąt Bożego Narodzenia, ale stwierdziłam, że ten przepis musi pojawić się na blogu. A zresztą... zupę grzybową można przecież jeść przez cały rok, a nie tylko od święta.
Z tego przepisu zupę przygotowuje Moja Mama... lepszej grzybowej nigdy nie jadłam!
Gotowałam już bardzo dobrą grzybową zupę-krem ze świeżych grzybów, ale ta Mojej Mamy jest naj naj naj! Jak najbardziej polecam:)
- garść suszonych grzybów
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- 1 seler
- 2 listki laurowe
- 4 ziarna ziela angielskiego
- szczypta soli
- pieprz do smaku
- makaron
Grzyby płuczemy, zalewamy czystą wodą i zostawiamy na ok. 6-8 godzin do namoczenia.
Następnie
grzyby gotujemy na wolnym ogniu w tej samej wodzie, w której się
moczyły. Zdejmujemy tworzące się na wierzchu burzyny. W razie potrzeby
dolewamy wrzątku (gdy zauważymy, że woda znacznie się wygotowała).
Grzyby gotujemy do miękkości.
Otrzymałam ok. 1 litr wywaru.
Do garnka z zimną wodą wkładamy umyte i oczyszczone warzywa oraz listki laurowe i ziele angielskie. Gotujemy, aż warzywa będą miękkie. Ugotowane warzywa wyjmujemy z wywaru.
Otrzymałam ok. 1 litr czystego wywaru.
Przygotowane wywary ( 1 litr warzywnego i 1 litr grzybowego) łączymy ze sobą, mieszamy i doprawiamy do smaku. Podajemy z ugotowanym wcześniej makaronem.
Zupę zagęściłam w ten sposób, że w szklance zupy powstałej z połączenia wywarów zmiksowałam 1,5 marchewki wyjętej wcześniej z wywaru warzywnego. Było smacznie i zdrowo:)
Smacznego!