czwartek, 19 lipca 2012

Zasady mojej codziennej diety

Jakiś czas temu otrzymałam maila z prośbą o podanie bardziej szczegółowych informacji o niektórych stosowanych przeze mnie przyprawach, dodatkach i składnikach potraw. Ja jednak zamiast odpowiadać mailowo, postanowiłam rozwinąć ten temat i napisać posta o zasadach mojej codziennej diety, aby więcej osób mogło zapoznać się z tymi informacjami.

Zasady mojej diety:

1.     Unikam jak tylko mogę produktów przetworzonych, kupuję  świeże warzywa i owoce,  przygotowuję posiłki od podstaw. 
Np. Potrzebuję sos do makaronu. Nie idę do sklepu po gotowy produkt, którego składniki były już wielokrotnie przetwarzane, poddawane obróbce cieplnej itd. Sos przygotowuję sama na bazie przecieru pomidorowego- najlepiej z własnej spiżarni  i świeżych warzyw, mięsa.

2.     Jeśli jednak użycie pewnych gotowych półproduktów jest nieuniknione, to  uważnie czytam etykietę, aby wybrać produkt z jak najmniejszą ilością sztucznych składników. Zwracam również uwagę na opakowanie produktu, wybieram te w szklanych opakowaniach (opakowania plastikowe, foliowane wewnątrz kartoniki oraz metalowe puszki są niebezpieczne dla naszego zdrowia).

 
3.      Unikam wszelkich dań typu FAST-FOOD (pizza, hamburgery, zapiekanki i frytki), produktów INSTANT  (np. zupy i sosy w proszku, kisiele i budynie- takie, które wystarczy zalać tylko wodą, ale również takie, które trzeba zagotować. Przepisy na domowy kisiel i budyń znajdziecie tutaj i tutaj).

4.     Staram się przygotowywać jak najmniej smażonych potraw, a jeśli już coś smażę to staram się to robić w jak najmniejszej ilości tłuszczu. Do smażenia używam oleju tłoczonego na zimno, np. z pestek winogron.
Ważnym kryterium przy wyborze oleju do smażenia jest jego temperatura dymienia. Im wyższa, tym lepiej. Smażenie odbywa się zazwyczaj w temperaturze około 150-180 stopni C. Przykładowo temperatura dymienia oleju z pestek winogron wynosi około 251stopni C i jest jedną z wyższych wśród olejów.

Oleje produkowane przemysłowo (rafinowane) w trakcie przetwarzania chemicznego pozbawiane są właściwości zdrowotnych, które zawierają oleje tłoczone na zimno. Do smażenia należy więc używać oliwy z oliwek, oleju rzepakowego nierafinowanego lub innego oleju o korzystnych proporcjach NNKT (prawidłowa proporcja kwasów OMEGA-6 do kwasów OMEGA-3 wynosi od 1:1 do 4:1).

5.     Codziennie spożywam z posiłkami od 2 do 4 łyżek oleju lnianego, o jego zaletach pisałam tutaj.

6.     Minimalizuję ilość soli w posiłkach. Zamiast niej dodaję świeży, polski czosnek- drobno pokrojony lub przeciśnięty przez praskę oraz rozmaite zioła, takie jak np. bazylia, tymianek, zioła prowansalskie. 

Jeśli jednak dodanie soli jest niezbędne, to używam soli morskiej.
Sól morska jest bogata w wiele cennych minerałów, takich jak m.in. magnez, wapń, jod, potas, co sprawia że jest bardziej wartościowa od zwykłej soli kuchennej. Przed użyciem sól morską można zmielić, aby uzyskać bardziej rozdrobnioną postać. Należy również pamiętać o tym, że smak soli morskiej jest bardziej wyrazisty od zwykłej soli, więc  używa się jej w odpowiednio mniejszej ilości.

7.     Ilość cukru staram się ograniczyć do minimum. Wykluczyłam jednak ze swojej diety biały cukier.  Jako zamienniki białego cukru służą mi niepodgrzany miód, słodkie owoce  oraz cukier trzcinowy. 


Cukier trzcinowy jest o wiele zdrowszy od białego ze względu na to, że nie został poddany procesowi rafinacji (czyli oczyszczaniu), w trakcie którego biały cukier traci cenne składniki. Brązowy cukier, w odróżnieniu od białego, zawiera żelazo oraz magnez, a także wapń, fosfor i potas. Przy zakupie cukru trzcinowego należy zwrócić uwagę na to, czy na opakowaniu jest napis „nierafinowany”. Jeśli nie ma takiego napisu, to najprawdopodobniej producent sprzedaje pod nazwą „cukier trzcinowy” zwykły, biały,  oczyszczony cukier, który został sztucznie zabarwiony na brązowo, aby wyglądem przypominać cukier trzcinowy.

Biały cukier można również zastąpić niepodgrzewanym miodem. Jednak ważne, żeby był to miód pochodzący z pasieki, a nie sztucznie wytworzony. Miód należy kupować od zaufanych pszczelarzy, a nie w hipermarketach.


8.     Staram się codziennie zjeść jakieś surowe warzywo lub owoc, np. w postaci surówek, przygotowuję również soki  owocowe lub warzywno-owocowe.
Kupuję  sezonowe,  świeże owoce i warzywa.



9.     Nie piję alkoholu i kawy, nie palę papierosów.

10. Mięso jem w niewielkich ilościach (1-2 razy w tygodniu) , ale tylko drobiowe. Źródłem białka są dla mnie warzywa, orzechy laskowe i włoskie, pełne ziarna zbóż oraz rośliny strączkowe.

Białko roślinne jest białkiem niepełnowartościowym, ale białka roślinne łączą się ze sobą i w ten sposób można uzyskać białko pełnowartościowe.  Białko pełnowartościowe można uzyskać łącząc pszenicę, kukurydzę lub ryż z fasolą lub innymi roślinami strączkowymi.



11. Posiłki, które przygotowuję wzbogacam o nasiona  ostropestu plamistego.  Zostało udowodnione jego dobroczynne działanie na wątrobę i pęcherzyk żółciowy. Działa nie tylko profilaktycznie (przeciwdziała uszkodzeniom wątroby przez wolne rodniki), ale i leczniczo (działa regenerująco na wątrobę i łagodzi skutki wielu jej schorzeń). Ponadto nasiona ostropestu plamistego znacząco przyspieszają proces oczyszczania się organizmu z toksyn.

12. W  trakcie przygotowywania posiłków często zastępuję część zwykłej mąki mąką z Amarantusa, używam tej mąki również do wypieku chleba.

Amarantus (szarłat) jest rośliną uprawianą od wieków, niedawno  został na nowo „odkryty”, zyskał nawet miano zboża XXI wieku.  Docenia się go przede wszystkim ze względu na dużą zawartość dobrze przyswajalnego białka, którego jest więcej niż w mleku. Nasiona amarantusa zawierają także spore ilości kwasów jednonienasyconych i wielonienasyconych, a także błonnik.  Mąkę z amarantusa kupuję w sklepach ze zdrową żywnością.

13. Oprócz mąki z Amarantusa, często używam również mąki orkiszowej.

Orkisz jest zbożem,  przy  uprawie którego zbędne jest stosowanie nawozów oraz środków ochrony roślin, gdyż jego ziarno jest odporne na niekorzystne warunki klimatyczne, a także choroby.  Ponadto orkisz zawiera duże ilości białek, błonnika, witamin i nienasyconych kwasów tłuszczowych.  Ja bardzo lubię to zboże również ze względu na jego lekko orzechowy smak.  Łagodny smak orkiszu jest idealnie wyczuwalny w bułeczkach.  

14.  Nie kupuję jajek sklepowych,  pochodzących z dużych ferm.
 Nabywam jajka wiejskie, bezpośrednio od „gospodarza”.


15.  Nie kupuję chleba ani bułek w sklepie, pieczywo piekę w domu. 
      Przepisy znajdziecie tutaj i tutaj.


12 komentarzy:

  1. Właściwie mogę się podpisać pod Twoją listą ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. to naprawdę jesz bardzo zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chylę czoła i podziwiam. Pod wieloma punktami też mogłabym się podpisać, niestety jednak jestem palaczem (mało, bo mało ale hipokrytką nie jestem - palę i już) a do tego kawopijcą. Jestem w szoku, że ktoś aż tak dba o swoje zdrowie. ;) Oby Ci to przysłużyło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie kupujesz ostropest?

    Wydaje mi się, że na olejach tłoczonych na zimno nie powinno się smażyć. Chyba, że te, których używasz, mają wysoką temp. dymienia. Nie wydzielają się wtedy przypadkiem trujące alkaloidy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam olej ryżowy, ma wysoką temperaturę dymienia. Oliwa z oliwek ńie nadaje sie do smaźenia.

      Usuń
  5. I ja też :-)
    Domina

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za miłe komentarze;)

    Anka-Weganka: Ostropest kupuję w sklepach internetowych, ale z pewnością jest też dostępny (być może droższy) w stacjonarnych sklepach ze zdrową żywnością.
    Nie spotkałam się wcześniej z opinią, że na olejach tłoczonych na zimno nie powinno się smażyć. Tak jak pisałam-przygotowuję niewiele smażonych potraw, a jeśli już to staram się zminimalizować czas smażenia i używam oleju z pestek winogron (który ma jedną z najwyższych temperatur dymienia, ok 250 st). Trudno mi ocenić czy w trakcie smażenia nie wydzielają się alkaloidy. Zdaję sobie sprawę z tego, że niemożliwością jest wyeliminowanie z diety wszelkich niezdrowych substancji. Jedyne co możemy zrobić, to starać się zminimalizować ich ilość w codziennej diecie. Tak naprawdę jesteśmy uzależnieni od producentów, dokonując zakupów ufamy zapewnieniom, że kupujemy zdrowe produkty. Zarówno producenci olejów rafinowanych, jak i tych tłoczonych na zimno, będą wychwalali swoje produkty. To my, nabywcy, musimy podjąć decyzję, który produkt wybierzemy. Ja nadal pozostanę przy swoim oleju z pestek winogron, ufam że jest zdrowy.

    Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia,

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. A jak przyrządzasz kurczaka?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Filet z kurczaka najczęściej przygotowuję na parze, z ziołami.

    Polecam również domową wędlinę drobiową:

    http://zdrowszakuchnia.blogspot.com/2012/01/domowa-wedlina-z-indyka.html


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy tekst, ale nie mogę zgodzić się z punktem 4. W trakcie rafinacji oleje oczyszczane są ze szkodliwych substancji, a nie z ich zdrowotnych właściwości. Różnice w przypadku oleju rzepakowego pomiędzy olejem rafinowanym, a z tłoczenia na zimno są stosunkowo niewielkie pod kątem zawartości omega-3 czy witamin. Dodam też, że olej rzepakowy jest najbliższy idealnym proporcjom w składzie tłuszczowym.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne zasady :) tylko odnośnie mięsa mnie zastanawia dlaczego go nie jesz?

    OdpowiedzUsuń
  11. Gruszka:poczytałam trochę o oleju rzepakowym, rafinacji itd. Na różnych stronach różnie piszą. Jedni zachęcają do używania a inni odradzają. Moim zdaniem oleje po rafinacji nie dorównują swoimi właściwościami olejom tłoczonym na zimno.

    Niebiesko- szara: Nie napisałam, że nie jem mięsa, tylko że jem w małych ilościach, od czasu do czasu przekąszę np. jakiś filet z kurczaka;)

    OdpowiedzUsuń